24 z 24 – Białystok Półmaraton

Wiecie, ja naprawdę byłem mocno przekonany, że zrobię w Białymstoku świetny bieg. 1:16 powinno być formalnością, a jeśli trafię na lepszy dzień to może nawet powalczę o 1:15. Trenowałem – moim zdaniem – dość rozsądnie a równocześnie najmocniej w życiu. Przez 6 miesięcy spoza programu treningowego wypadł mi 1 dzień (przy okazji Lublin Trip, gdzie spędziłem w podróży 20-parę godzin). Starty kontrolne wychodziły budująco, zarówno na 5 km podczas CT jak i na 10 km przy okazji Orlenu biłem w niezłym stylu życiówki. Mimo że, ostatnie tygodnie trochę rozmyły moje dobre samopoczucie, to już przez 7 dni przed startem docelowym łapałem wiatr w żagle. We wtorek pobiegałem 4x1200m na najwyższych prędkościach w życiu jeśli chodzi o tę sesję treningową. I nie był to trening z cyklu – żyłowałem. Na każdym kolejnym powtórzeniu przyśpieszało mi się mimowolnie. Czułem się pewnie. Ba! Miałem w głowie już mały wstępniak do wpisu na blog po udanym Półmaratonie. Wiecie jak to miało być?

..

Veni Vidi Vici! Ja wiem, że jest to pewnie najbardziej nadużywane motto świata i za każdym razem gdy ktoś wyciąga je na światło dzienne Juliusz Cezar przewraca się w grobie…Ale niech tam! Niech Julek kręci bączki gdzieś w zaświatach – Przybyłem. Zobaczyłem. Zwyciężyłem!

..

Niestety nie pykło. Przybyłem. Zobaczyłem. Dostałem po japie. Jeszcze do 4 – tego kilometra starałem się trzymać tempo w okolicach 3:36/km, ale gdy zaczęły się pierwsze podbiegi nogi zaczęły „odmawiać współpracy” – jak to się ładnie mówi. Moje powiedziały dosadniej- „pie%dolę, nie robię. Radź sobie sam.” Więc zacząłem sobie radzić, czyli zwalniać. 10 km w 36:35 i w tym momencie bieg się dla mnie skończył.

fot. festiwalbiegowy.pl
fot. festiwalbiegowy.pl

Pewnie każdy biegacz zbudzony w środku nocy przez szwadrony Macierewicza jest w stanie bez zająknięcia wymienić co najmniej 3 swoje największe biegowe zgony. W moim rankingu od niedzieli dwa pierwsze miejsca zajmuje Białystok. O ile w 2015 r. nie byłem w stanie biec przez ostatnie 5 kilometrów, tak w tym roku dramat przeciągnął się do 11 kilosów.

To nie są moje nogi – pomyślałem w okolicach 12 kilometra. Sęk w tym, że niestety nogi wychodziły z mojej d…Były moje. Ludzie mówią, że biega się głową, ja jestem zdania, że biega się nogami i tego dnia zostałem pozbawiony owego narzędzia w połowie drogi.

Od 15 km zacząłem bać się sam siebie. Co minutę w głowie kołatała myśl o tym, żeby się zatrzymać. Międzyczasy wyskakiwały w granicach 3:45-3:55, więc dobry wynik szedł się chrzanić, a ja byłem bezradny. Gdybym tylko biegł przez środek lasu i można byłoby niezauważonym przez nikogo poza wiewiórkami zejść z trasy – zrobiłbym to. Niestety przy ulicy stali ludzie i na domiar złego klaskali…Nie lubię bólu, ale jeszcze bardziej nie lubię pokazywać swojej słabości innym i chyba tylko dlatego nie zszedłem na chodnik. 19 albo 20 km złapałem sobie w 4:16…To już nie był bieg. Trener Jan powiedziałby, że to czołganie się a nie bieg, Yacool, że to było kalectwo i betonowe plecy. Festiwal zwalniania trwał w najlepsze, a ja dawałem gościnne występy na Podlasiu jako gwiazda przedpołudnia.

fot. UwB
fot. UwB

 

1:19;14 – jakieś 3 minuty słabiej niż planowałem.

Wypada zadać w tym momencie uniwersalne w takich sytuacjach pytanie – Co się stao, że się zesrao?

Nie wiem.

Dla mnie to jest jakiś Czeski Film.

Chyba nie posłużyło mi tak długie wyostrzanie, trwające de facto 5 tygodni. Przed październikowym maratonem luzowałem 2 tygodnie i wtedy noga w ostatecznym rozrachunku oddała idealnie. I też Orlen w tym roku wypadł równo po 2 tygodniach zmniejszania objętości, co również się sprawdziło.

No nic to. Wiosnę kończę życiówką na 5km w City Trail, życiówką na 10 km podczas Orlenu i tą połówką, która mogła być dla mnie puentą udanego sezonu, a jest największym rozczarowaniem w mojej biegowej historii.

Se la vi! (tak, wiem, że to się inaczej pisze) 😉

PS. Ale żeby nie było tak gorzko to sam Białystok jest świetnym miastem. Piękni ludzie, żółto czerwone korowody kibiców Jagi wracających z meczu, wschodni klimat, zaśpiew w głosie…ale mimo tego, raczej prędko tutaj nie wrócę 😉

 

 

18 myśli w temacie “24 z 24 – Białystok Półmaraton

Add yours

  1. Może i trzy minuty słabiej od założonego czasu, ale PB w półmaratonie poprawiony o 2 minuty! Dla mnie osobiście to były zbyt ciężkie warunki na życiówkę. I trasa nie za łatwa. Następna próba na początku wiosny albo jesień i uzyskasz zamierzone efekty 🙂

    Polubienie

  2. @Kate – Dzięki, będzie dobrze 😉

    @Sławek – Warunki na jakąś spektakularną życiówkę na pewno nie, ale na przyzwoity wynik już tak. Co z resztą sam pokazałeś 😉 Chciałem na drugiej dziesiątce Cię gonić, ale za znacznikiem z 10-tym stanąłem i tyle Cię było widać…:)

    Polubienie

  3. Jak zobaczyłem wyniki to pomyślałem, że masz życiówkę, ale z wyniku to Ty niekoniecznie będziesz zadowolony. Trening odda jak nie teraz to na jesień – na wiosnę masz życiówki na wszystkich dystansach na których starowałeś.
    PS. Ten 11km kilometr jakiś taki przełomowy – mi w sobotę wyścig też skończył się na 11 kilometrze.

    Polubienie

    1. Hehe, Dariush właśnie przeczytałem Twoją relację i widzę, że jest w podobnym duchu napisana do mojej – solidaryzuję się!

      No tak, nic dodać nic ująć. Napisałeś wszystko w temacie – życiówka o której nie chcę w ogóle pamiętać, ani jej uwzględniać. 😉 Już trochę w sumie ochłonąłem i nawet się dzisiaj złamałem i przy poniedziałku wyszedłem pobiegać co mi się nie zdarzyło od lutego ;P

      Polubienie

  4. Fari, jak dobrze się czyta Twoje wywody, zaśmiałem się na głos w poczekalni 😉 Jeśli chodzi o wynik – pełen szacun! Pracuj dalej, a to, co chcesz osiągnąć, na pewno nadejdzie!

    Polubienie

  5. @Dżejki, tego się trzymam 😉
    @Neevle, hehe, no tak, ale jak się miało większe oczekiwania a tutaj taki zonk, to jest rozczarowanie. I może to jest jakiś trop – może celowałem w wynik na który nie byłem przygotowany.

    Polubienie

  6. Lepiej celować w gwiazdy i chybić, niż w g*wno i trafić 😀
    Gratuluję wyniku, bardzo podziwiam Twoją wytrwałość!

    Jeśli pozwolisz, podpowiedź ode mnie. Dość często takie poczucie, że moc jest, ale nie można zasprzęglić, jest skutkiem zbyt niskiego poziomu wolnego testosteronu. Warto zbadać całkowity, wolny oraz dodatkowo poziom SHBG, który odpowiada za stosunek jednego do drugiego. Just sayin’ 😉

    Polubienie

    1. Hej, dzięki za wskazówkę!
      Ja coraz bardziej skłaniam się ku temu, że to jednak słońce mnie zabiło. Jakoś nie radzę sobie w tych miesiącach przejściowych u progu lata. Jakby moja termoregulacja była jakaś felerna.
      Pozdrawiam!

      Polubienie

  7. Wyniku nie gratuluję, ale relacji jak zwykle. Za 3-4 tygodnie nie chcesz spróbować poprawki? Zakładam, że nie jesteś potężnie zniszczony tym startem skoro w poniedziałek już truchtałeś. 2-3 tygodnie treningu, tydzień luzu, lepsze warunki pogodowe i 1:16 w kieszeni 😉

    Polubienie

    1. Hehe 😉 Czytasz mi w myślach. Planuję pobiec jeszcze raz 11 czerwca, ale czy to będzie poprawka, czy gwóźdź do trumny to się okaże. Wcale nie jest powiedziane, że nie trafię na 30 st upału i pełne słońce, plus ekscesy związane z pyleniem traw i moją alergią, także na dwoje babka układała tarota 😉

      Polubienie

      1. Są jeszcze biegi nocne. Temperatura może nie jest idealna, ale Wrocław czerwcową nocą prezentuje się całkiem ciekawie. 😉

        Polubienie

      2. Nie wątpię;) Słyszałem, że żeby kupić pakiet na tę ekskluzywną imprezę to trzeba nawet 500 zł na czarnym rynku zapłacić 😉

        Polubienie

  8. Nie wiedziałem, że na początku byłeś tuż za mną, a zdałem sobie z tego sprawę dopiero na jakimś zdjęciu. To chyba dlatego, że nigdy się nie odwracam 😛 Może gdybyśmy równo szli, to obu biegłoby się lepiej 😉 PS. W Ostródzie w tamtym roku też była niezła patelnia.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑