Ich troje

Po pierwsze – primo. Cieszę się, że założyłem bloga, bo mogę gdzieś uwalniać swoje tombaczane myśli, zamiast kisić je pod czaszki nakryciem.

Po drugie – secundo. Zauważyłem, że od maratonu aktywował się u mnie zespół myślenia ironicznego, a poziom cynizmu znacznie się podniósł. Mieliście podobnie?

Po trzecie – terceto…trio? Ich troje? W tym wpisie nie będzie w ogóle ironii, ani cynizmu, za to kilka słów o motywacji.

Magiczne słówka

W życiu, a zwłaszcza w życiu małżeńskim bardzo przydają się trzy magiczne słówka – proszę, dziękuję, przepraszam. Bez nich nie pojedziesz. No może przez jakiś czas nawet pojedziesz, ale będzie to jazda jak po krajowej siódemce, kiedy Warszafka rusza się wczasować nad Bałtyk.

Jaki to ma związek z bieganiem?

Nie ma treningu, czy zawodów, żebym do siebie w myślach nie gadał. Z resztą pewnie dlatego dla niektórych osób bieganie jest sportem dość problematycznym, bo trzeba zostać przez dłuższy czas sam na sam z własnymi myślami.

O ile podczas lekkiego treningu planowanie kolacji, rozmyślanie o promocjach w Biedrze, czy ostatnich wpisach na blogu jest jak najbardziej okej, o tyle podczas zawodów, czy interwałów już niekoniecznie zda egzamin. Tutaj bardziej przydają się krótkie słowa klucze, magiczne komendy, zaklęcia, które napędzają do mocniejszego biegu. Jakieś słówka odwracające uwagę umysłu od tego, że boli, do domu daleko, a ten za plecami jest już strasznie blisko.

Próbuję różnych zagrań pod tym względem. Swego czasu dobrze sprawdzało się w moim wypadku, krótkie – MUSISZ! Ciekawe, ale rzeczywiście pomagało. Po prostu – musisz i tyle. Od razu przez mięśnie przechodził jakiś mikrowstrząs. Czułem efekt.

Rzeczą, której nie można robić w żadnym wypadku to pozwolić głowie na rozbujanie obaw i całą serię myśli pt – ja prdl ale jeszcze daleko, a ja już zdycham. Tutaj próbuję sobie radzić powtarzaniem w myślach – PRAWA LEWA, PRAWA LEWA, żeby zamiast skupiać się na dalszym dystansie i rozwijać obawy, przelać myśli całkowicie na siebie tu i teraz, na każdy kolejny krok.

Przy dłuższych dystansach – maraton czy połówka w mojej głowie dominują hasła typu – SPOKOJNIE, JEST DOBRZE, TRZYMAJ TO, BARDZO ŁADNIE, czyli maksymalne rozluźnienie, bez ostrzejszych, bardziej energicznych zawołań.

Nawiasem (podczas maratonu biegł z nami przez jakiś czas Bartosz Nowicki, który powtarzał – wykorzystujcie każdy moment, żeby poszukać luzu i myślę, że właśnie przy tego typu wysiłku to bardzo trafiona rada, z której starałem się korzystać, chociażby opuszczając ręce na zbiegach)

Ogólnie jestem dość kreatywny jeśli chodzi o gadanie do siebie. Na jednym z ostatnich startów w pewnym momencie zacząłem powtarzać – DAJESZ DAJESZ MALEŃKI i nie mam pojęcia skąd mi się to urodziło…Ale pomogło.

Nie będę ukrywał, ale wśród moich magicznych słówek nie brakuje też tych na Ka, Cha, Pe, Jot i te de. Choć nie jestem przywiązany do żadnego konkretnego 😉

A Wy co mówicie, gdy biegniecie? Jak oszukujecie głowę?

Na odpowiedzi czekam do mundialu w Rosji, więc spokojnie, nie ma pośpiechu 😉

9 myśli w temacie “Ich troje

Add yours

  1. Twoje teksty plasują Ciebie mocno w czołówce tych co piszą na tym portalu. Brawo! Wyrastasz na lidera. Co do tego co ja gadam w biegu to nie będę mocno oryginalny. Generalnie jestem bardzo cicho a w drugiej połowie dystansu zawsze wyleci jakiś mięsny motyl w stylu: ja p..le. A po tym znowu jest cicho.

    Polubienie

  2. Zależnie od dystansu i prędkości, najwięcej soczystych zaklęć i to na głos na piatkach i dyszkach, dziwnie się patrzą na mnie szczególnie mężczyźni, w sumie nie wiem dlaczego, od połowy tych dystansow obiecuję sobie w głowie, że na następnym KM zejdę, a jak uda się nie zejść, to chociaż dobiec do następnego drzewa, zakrętu, wyprzedzić jakąś różową, czy fioletową i nagle jest koniec.
    Maraton rządzi się swoimi prawami. Na ostatnim najbardziej popularnym słowem było-tylko spokojnie, oraz dawaj, nie marz się, zrobisz to. Ani razu nie zaklęłam.

    Polubienie

  3. Jak mam dość, zaczynam myśleć o tym, jak wyglądam. 😛 W sensie biegowym – żeby ogarnąć postawę, ręce, nie szurać, takie tam. Wchodzi wtedy skupienie i lżej się robi.

    Na zawodach głośno zaklęłam raz. Maraton Lubelski, przed połową, kilkukilometrowa prosta pod silny wiatr, nikogo na przestrzeni kilkudziesięciu metrów. Nie pamiętam, żebym kiedyś jeszcze raz tak głośno krzyknęła w czasie biegu. W sumie nie pomogło specjalnie. ;P

    Polubienie

    1. Neevle – jeśli to było na Mełgiewskiej to też bym klął 😉
      Paweł – no to posłodzone, mega przesadzasz, ale okej 😉
      Kate – „nie marz się” to ładne, wypróbuję na sobie 😉

      Polubienie

  4. Ja na zmęczeniu przejawiam zaskakujące zdolności matematyczne.
    26 km za mną, z czego 19 po 3:44, a 7 po 3:39. Czyli średnio 4 sekundy poniżej planu, a więc mogę następne 8 pobiec po 3:48… i wtedy resztę można podzielić przez 195 metrów.

    Zanim skończę jedno działanie, mija kilometr i dane są nieaktualne, więc zaczynam na nowo 😉

    Polubienie

  5. Dość sceptycznie podchodziłem zawsze do twierdzeń, że taka gadka do siebie coś zmienia. Pachniało i to trochę uwielbianym przeze mnie coachingiem.

    Ostatnio poczytałem trochę w temacie i coś jednak jest na rzeczy. Próbowałem ostatnio nakręcać się pozytywnie na biegu i jakies efekty zauważyłem.

    Sam stosowałem często, podobnie do Andrzeja, wyliczenia. Jednak mnie najczęściej demobilizowały, bo mówiły ile mogę zwolnić i tyle zwalniałem. Od dawna uważałem, że psychika na zawodach jest moją najsłabszą stroną i może wynikało to z tego, że pozwalałem negatywnym myślom chulać w głowie w trakcie kryzysów.

    Ostatnio powtarzałem sobie: jesteś w świetnej formie, dasz radę, jest dobrze. Bez k, ch i p. Zobaczę czy bedą jakieś efekty w dłuższej perspektywie.

    Polubienie

  6. Dwa słowa. Paavo Nurmi. Za nimi kryje się cytat: „…Umysł jest wszystkim. Mięśnie to kawałki gumy. Jestem kim jestem, dzięki mojemu umysłowi…” Przeważnie wystarcza. Przynajmniej na czas jakiś pojawia się moc

    Polubienie

  7. Jeszcze słowo, tym razem odnośnie autora. Znakomity blog. Zaczytuje się w nim od wczoraj. Gratuluję rozlicznych talentów i wracam do lektury.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑